Strony

niedziela, 14 czerwca 2015

Czarna róża.

Rozdział III


- I tym sposobem szef pozwolił mi samej wybrać kolejne śledztwo, którego będę chciała się podjąć!- odparłam uradowana, kończąc swoją wypowiedź, nadal nie dowierzając, że pan Burner tak bardzo mnie wyróżnił na tle całej redakcji.

- No to kochana, trzeba to jakoś uczcić!- odpowiedziała radośnie Amanda- Zazdroszczę Ci, jak cholera tego awansu, ale i tak ciszę się Twoim szczęściem Clar!- odparła wesoło
po czym entuzjastycznie klasnęła w dłonie, na znak, że wpadł jej do głowy genialny pomysł.

-Wiem!- pisnęła- Dziś wieczorem w samym centrum Montown jest jakaś gruba impreza, na której będą same wisienki show biznesu! Mam tam znajomego- Chrisa, który bez żadnego problemu by nas tam wkręcił! Nie możemy zmarnować takiej szansy Clar!- dodała optymistycznie dwudziestopięciolatka.

- No, nie wiem Amando, czy to jest najlepszy pomysł- odrzekłam.- Myślałam bardziej o takim kameralnym przyjęciu, przy lampce dobrego, czerwonego wina, a nie, żeby od razu iść do najdroższego i najbardziej ekskluzywnego klubu w mieście- odpowiedziałam niepewnie. Nigdy nie byłam wielką wielbicielką nocnych wypadów, chociaż nie można mi było zarzucić, że nie potrafiłam się bawić, bo potrafiłam, czasami nawet, aż zanadto.

- Clar, no nie daj się prosić- rzekła błagalnie moja przyjaciółka.- Będzie na czym oko zawiesić, a uwierz mi kochana, że nie wpuszczają tam byle kogo, a na dodatek mogę Cię zapewnić, że w moim towarzystwie raczej nie będziesz się nudzić- powiedziała, zabawnie poruszając przy tym brwiami, przez co wybuchłam niepohamowanym śmiechem.

- Haha, okey przekonałaś mnie- odparłam, nadal nie mogąc się opanować.

- To fantastycznie!- krzyknęła uradowana Amanda, po czym w podzięce przytuliła mnie przyjaźnie.- Ja już się postaram, żebyśmy z tej imprezy wróciły wzbogacone o kilka numerów telefonów jakiś przystojniaków- odrzekła uśmiechnięta, puszczając mi dyskretnie oczko.

- Ale, żeby tak się stało musimy się jakoś stosownie ubrać, kochana- dodała, po czym zilustrowała mnie od stóp do głów i pokręciła głową z niezadowoleniem wypisanym na twarzy.

- A oto, to ty się moja droga nie martw, ja mam swój styl i mimo tego, że jest on postrzegany jako staroświecki to i tak go nie zmienię- odparłam konsekwentnie, podpierając się pod boki, tym samym przyjmując postawę nieugiętej.

- Och, ale Clar! Będą tam sami przystojni mężczyźni! Nie można się do takiego miejsca ubrać jak zakonnica- odparła z wyrzutem.

- Przepraszam bardzo, ale czy ty mi moja kochana coś sugerujesz?!- zapytałam lekko podminowana.

- Sugeruję, że czas najwyższy zrobić remont w Twojej garderobie i ja Ci w tym pomogę, przynajmniej, wybierając Ci na dzisiejszy wieczór jakąś zmysłową i odpowiednią sukienkę- odpowiedziała pewnie- I nie chcę słyszeć żadnej odmowy, co do realizacji mojego planu!- dodała bezkompromisowo.

- Co ty ze mną dzisiaj robisz kobieto? Chyba nie mam wyjścia- odrzekłam zrezygnowana, na co moja koleżanka uśmiechnęła się perliście.

- Ach, co poradzisz, ten dar przekonywania nie bierze się od tak- pstryknęła palcami, podnosząc wysoko głowę.

- Mhm, ciekawa jestem, czy ten Twój dar nie wywodzi się przypadkiem z Twojego nieustannego ćwierkania mi nad uchem- dodałam z przekąsem.

- Och, cicho już bądź złośnico- dostałam kuksańca w ramię- Zawsze musisz dorzucić swoje trzy grosze- udała oburzoną.

- Cóż poradzić kochana, mam...
                                
- Tak, tak wiem masz to po tatusiu- przerwała mi, wywracając oczami.

- Dokładnie- uśmiechnęłam się złośliwie.

***
Godzinę później.
Kiedy niecałe sześćdziesiąt minut wcześniej uważałam, że moja przyjaciółka nie posiadała żadnego daru przekonywania, to jednak gdy udało się jej nakłonić naszego szefa, aby dał jej wolne zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Pan Burner w tych sprawach był nieugięty i hardy, żadne wymówki nie robiły na nim jakiegokolwiek wrażenia, a Amandzie wystarczyło kilka kobiecych sztuczek i już owinęła go sobie wokół palca, przez co mogłyśmy od razu ruszyć na podbój sklepów z ubraniami. 
Podczas naszej przechadzki po jednym z centrum handlowych miałam już powoli serdecznie dość przymierzania tych wszystkich ciuszków, które w mniemaniu Amandy pasowały do mnie, jak ulał, przy czym oczywiście nie obyło się też bez jej komentarzy, mówiących o tym, że mając taką figurę powinnam więcej odsłaniać swojego ciała, do czego odnosiłam się głośnym westchnięciem. Z każdą uwagą coraz bardziej żałowałam, że tak łatwo dałam się wciągnąć w wir zakupów z moją przyjaciółką, gdyż nie podejrzewałam, że piszę się na istny, zakupowy koszmar! Amanda była po prostu niemożliwa! Po niespełna dwudziestu minutach straciłam rachubę ile sklepów zdążyłyśmy już odwiedzić!
Dwudziestopięciolatka była w swoim żywiole, a ja niestety stałam się jej żywym manekinem. 
W toku szaleńczych  poszukiwań odpowiedniej dla mnie sukienki na wieczorne wyjście głęboko zastanawiałam się nad tym, jakim cudem moja przyjaciółka znalazła się w naszej redakcji i to w dodatku jako dziennikarka śledcza. Kompletnie nie pasowała do tego świata, a o jej wiedzę na temat najnowszych trendów w modzie mogłaby jej pozazdrościć niejedna zakupoholiczka. Moje rozmyślania przerwał znaczny okrzyk zachwytu mojej koleżanki za pewne za sprawą jakiegoś wymarzonego wdzianka i nim się spostrzegłam moja osobista stylistka pociągnęła mnie za rękaw i zaprowadziła w kierunku wypatrzonego stoiska z ubraniami. Kiedy spodobała się jedna z sukienek, czym prędzej chwyciła za materiał i zaprowadziła mnie do przymierzalni. Nie miałam już nawet najmniejszej siły, aby się awanturować, dlatego najzwyczajniej w świecie założyłam na siebie upatrzoną przez moją koleżankę sukienkę i nie patrząc nawet, jak w niej wyglądam wyszłam zza parawanu.

- O Chryste Panie!- wykrzyknęła Amanda, przykrywając sobie usta w przypływie emocji.

- Miło mi, ale jestem Clarissa- odpowiedziałam kąśliwie.

- Lepiej mi tutaj kochana nie podskakuj, tylko się przeżyj w lustrze- odparła wesoło i obróciła mnie w należytą stronę.

Sukienka była naprawdę zjawiskowa, w stylu lat 50-tych. Elegancki krój doskonale komponował się z dodatkiem modnej, czarnej siateczki, znajdującej się na plecach, która dodawała jej pikanterii oraz kobiecości. Dopasowana, pudrowa góra sukienki oraz subtelnie rozkloszowany, czarny, kończący się przed kolanami dolny materiał nadawał jej uroku oraz szlachetnej elegancji, a brak rękawów oraz odcięcie w talii doskonale podkreślały moją figurę.

- No, muszę przyznać, że się postarałaś- odrzekłam, nadal przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze z uśmiechem.

- Ha! Wiedziałam, że Ci się spodoba- pisnęła szczęśliwa.

- Jest naprawdę zjawiskowa- odrzekłam.

- No, to pozostało nam tylko znaleźć do niej jakieś buty, torebkę, kolczyki, naszyjniki, bransoletki, pierścionki oraz kosmetyki i będzie perfekcyjnie!- odparła wesoło Amanda, rozglądając się za wymienionymi rzeczami.

- Chyba żartujesz, że jeszcze gdziekolwiek mnie wyciągniesz?!- spojrzałam morderczo na moją przyjaciółkę.

- Ale, jak to tak? Bez dodatków?- próbowała mnie przekonać.

- Tak kochana, bez dodatków też da się żyć, a swoją drogą mam ich bardzo dużo w domu, także na pewno z nich coś wybiorę- zapewniłam Amandę.

- Ale Clar...- nie dawała za wygraną

- Nie ma żadnego "ale" Amando- przerwałam jej stanowczo.- na nic się już nie zgodzę. Nogi mi odmawiają posłuszeństwa, a ty kochana pragniesz mi jeszcze zafundować maraton po sklepach z butami?- zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.

- Oj kochana, to by nam zajęło dosłownie tylko chwilkę widziałam taki świetny sklep zaraz za rogiem. Musimy tam pójść- odparła pobłażliwie.

- Amando, powiem to tylko raz, więc słuchaj bardzo uważnie- odparłam na pozór bardzo spokojnie.- Albo kupimy tę sukienkę i wyjdziemy z tego centrum handlowego, a następnie pojedziemy do domu, albo Cię tutaj zostawię i będziesz musiała wracać do niego przez pół miasta na pieszo. Którą opcję wybierasz?- zapytałam, uśmiechając się figlarnie. Poskutkowało.

***
Pół godziny później.
Kiedy udało mi się wygonić moją kochaną przyjaciółkę do siebie, czym prędzej dodałam gazu i ruszyłam spod jej mieszkania z piskiem opon. Zawsze lubiłam szybką jazdę i pomimo wielu upomnień ze strony Amandy, i przezornie przerażających oraz katastroficznych wizji roztrzaskanego auta nigdy nie zrażałam się, że stopa zbyt często ciąży mi na pedale gazu. Po dotarciu do swojej kawalerki w zawrotnym tempie rozpoczęłam powolne przygotowania do nadchodzącego wieczoru. Odkąd pamiętam zawsze lubiłam gotować, więc przygotowanie obiadu nie zajęło mi specjalnie dużo czasu, toteż po kilku kęsach piersi z kurczaka z pesto, pomidorami i mozarellą zajęłam się oczyszczeniem swojego stanowiska pracy. Po przelotnym sprzątnięciu kuchni postanowiłam troszeczkę poważniej zastanowić się nad swoim wyglądem, dlatego też złapałam za swój ręcznik i zdecydowałam wziąć długą, gorącą, odprężającą kąpiel. Relaks i chwilę rozluźnienia po prawie całodniowym maratonie po jednym z największych centrum handlowych w mieście z pewnością było tym, czego najbardziej w tamtym momencie potrzebowałam. By zadbać o nastrój w tle włączyłam swoją ulubioną ścieżkę dźwiękową, a następnie dodałam troszeczkę olejku eterycznego, którego zapach chwilę potem rozniósł się po całej łazience, dbając tym samym o rozbudzenie zmysłów. Kończąc odświeżającą i przyjemną toaletę zabrałam się za rozczesywanie i suszenie moich migdałowych włosów, co było nie lada wyczynem, gdyż plątały się niemiłosiernie, lecz po dziesięciominutowej szarpaninie udało mi się doprowadzić je do porządku, a nawet delikatnie zakręcić na lokówce. Następnie zabrałam się za pielęgnację skóry i make-up. Tym razem postanowiłam postawić na mocny oraz drapieżny, francuski makijaż, co kompletnie nie było w moim zwyczaju, ale zdecydowałam się troszeczkę poszaleć. Oczy pokryłam cielistym, matowym cieniem, a zewnętrzny kącik, jak także załamanie powiek podkreśliłam brązowo-czarnym cieniem, a wewnętrzny rozjaśniłam bielą. Nie zabrakło również eyelinera oraz tuszowania rzęs czarną maskarą. Usta natomiast dla odmiany pomalowałam beżowo-pudrową szminką, co dodawało mi uroku oraz dziewczęcego wdzięku. Efekt końcowy był naprawdę zadowalający, więc nie pozostawało mi nic innego jak przymierzyć kreację, która jak się okazało w połączeniu z fryzurą oraz makijażem tworzyła nierozerwalną jedność. Zadowolona z wesołym nastawieniem do szykującej się imprezy złapałam za swoje czarne szpilki oraz kopertówkę w tym samym odcieniu i wyszłam z domu. Umówiłyśmy się z Amandą, że spotkamy się na miejscu, dlatego też nie musiałam się o nią martwić. Jak się okazało, będąc już przed lokalem mojej przyjaciółki jeszcze nie było, więc nie wiedziałam, do kogo miałam się zwrócić, aby z gracją, niepostrzeżenie wślizgnąć się do najdroższego i najbardziej ekskluzywnego klubu, a ochroniarze przy wejściu nie wyglądali na takich, aby wpuścili mnie na tak zwane słodkie oczka, kiedy nagle nadeszła moja pomoc to znaczy Amanda.

- Jednak się pomyliłam, co do Ciebie kochana. Muszę przyznać, że chyba Cię nie doceniałam, ponieważ naprawdę się odstroiłaś- uśmiechnęła się życzliwie.

- To samo mogę powiedzieć o Tobie- odparłam wesoło, przyglądając się krwistej sukience przyjaciółki.

- No to co, gotowa na imprezę do białego rana?- zapytała radośnie Amanda, na co skinęłam twierdząco głową, po czym poszłyśmy razem na tyły lokalu, aby przy pomocy kolegi Amandy- Chrisa wejść do klubu drzwiami dla personelu.

Kiedy Amanda wymieniała się z Chrisem zalotnymi spojrzeniami postanowiłam się rozejrzeć po lokalu. DIVA, bo tak owy klub się nazywał, był wyjątkowym miejscem na szlaku nocnego życia Montown. Doskonała lokalizacja w centrum miasta zapewniała ekskluzywne otoczenie, tym samym równało się to także z dużym zainteresowaniem miejscowych gwiazd show biznesu, co mogłam stwierdzić po jednorazowym spojrzeniu w stronę stolika dla VIP-ów. Z pewnością było to miejsce dla ludzi szukających rozrywki na najwyższym poziomie, wszystkich tych, którzy cenili sobie jakość i styl. Dyskretna atmosfera, selekcja oraz wnętrza były utrzymane w nowoczesnej, mrocznej za sprawą gry świateł, przestronnej i eleganckiej stylistyce pozwalając imprezowiczom poczuć najwyższy komfort rozrywki, a zarazem wprowadzając intymny nastrój. Loże oraz drink bar przyciągały swoim świetnym zaopatrzeniem, a duży parkiet przeznaczony do tańca oraz porywająca muzyka tylko potęgowały tę zachętę. Zmęczona, ciągłym czekaniem na moją flirtującą już od ponad dziesięciu minut przyjaciółką, postanowiłam zamówić sobie jakiegoś drinka i znaleźć jakieś ustronne miejsce, aby usiąść. Niestety wolne loże znajdowały się w jednym z najbardziej widocznych kątów, więc nie pozostało mi nic innego, jak pójść i tam poczekać na swoje zamówienie, kiedy nagle podbiegła do mnie rozradowana Amanda z kieliszkiem jakiegoś trunku w ręce i próbowała przekrzyczeć, lecącą w tle głośną muzykę:

- Za awans i niezapomnianą noc!- wykrzykiwała wesoło.

- Za awans i niezapomnianą noc!- powtórzyłam uśmiechnięta i wspólnie uderzyłyśmy kieliszkami na znak toastu, po czym Amanda złapała mnie za rękę i pociągnęła mnie na parkiet krzycząc w drodze, że to jej ulubiony kawałek i że koniecznie musimy do niego zatańczyć i tak rozpoczęłyśmy szalone świętowanie. Kiedy zaczęłam poruszać się w rytm piosenki, kompletnie zapomniałam o codziennych obowiązkach i pracy zatracając się w klubowe dźwięki. Taniec był jednym z nielicznych dziewczęcych czynności, jakie uprawiałam w dzieciństwie, dlatego też nie zdziwiłam się, kiedy Amanda nie mogła się nadziwić, że poruszam się niczym zawodowa tancerka, żartobliwie przezywając mnie boginią tańca. Po kilku następnych utworach lekko zmęczona postanowiłam zamówić sobie coś do picia, lecz kiedy podchodziłam do baru miałam nieodparte wrażenie, że jestem przez kogoś obserwowana, przez co dyskretnie rozejrzałam się wokół siebie. Co prawda mój taniec mógł spowodować, że przyciągałam sobie pewną część widowni, a zwłaszcza tej męskiej, ale trwało to zaledwie kilka chwil, a doznanie, że jestem przez kogoś obserwowana towarzyszyło mi nawet po powrocie do stolika, co mnie troszkę zaniepokoiło, gdyż nie mogłam zlokalizować źródła tego wręcz palącego wzroku. Amanda widząc moje rozdrażnienie podeszła do mnie, pytając czy coś się stało, na co wyjaśniłam jej, że muszę się przewietrzyć i nie czekając chwili dłużej wyszłam na zewnątrz klubu na kilku minutowy spacer. Kiedy udało mi się przedrzeć przez tłumy klubowiczów w końcu mogłam zaczerpnąć świeżego powietrza, co zawsze działało na mnie kojąco. Kiedy po kilku minutach stania na chłodnym, orzeźwiającym dworze uświadomiłam sobie, że moje odczucia były tylko wytworem mojej bujnej wyobraźni zdecydowałam wrócić do zabawy, kiedy nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk dobiegający z tyłu budynku. Szybko pobiegłam w stronę dochodzącego dźwięku, po czym ujrzałam przed sobą drobną, młodą, roztrzęsioną dziewczynę, która z paniką w oczach wolała o pomoc. Kiedy podeszłam do niej bliżej ujrzałam przed sobą okrutnie okaleczącego, leżącego na ziemi, ubranego w granatowy garnitur, o większej posturze, martwego mężczyznę w kałuży krwi, który miał na szyi liczne ślady pogryzienia jakby jakiegoś zwierzęcia, a w ręce trzymał czarną różę, pod którą znajdowała się mała karteczka.

"Pamiętaj, droga usłana różami pod pięknymi kwiatami kryje kolce..."
V.

 I już wtedy wiedziałam, że to śledztwo nie będzie zwyczajne...